← | Poprzedni odcinek To koniec, czy początek...? |
Położenie odcinka | Następny odcinek Kolejne dni |
→ |
Death doesn't cool to czwarty odcinek serii Ben 10: Forever Heros.
Fabuła[]
- Coś Ty jej zrobił?! – wykrzyknął Osmosianin, swoje kamienne ręce przemienił w miecz i ogromny młot.
Rzucił się na kosmitę, ale ten odepchnął go jedną łapą. Chłopak walnął w ścianę i wrócił do swojej ludzkiej postaci. Do walki ruszył Chromaton, ale bestia pokonała go tak samo szybko jak Kevina. Wylądował koło swojej kuzynki, zmieniając się w człowieka. Gdy szatyn się ocknął ponownie pobrał materię z kamienia i swoje dłonie przemienił w ogromny młot i miecz.Tym razem robił lepsze uniki i udało mu się zadać parę ciosów poczwarnemu kosmicie. Nagle ocknął się Ben.
- Zabierz ją stąd. – powiedział. Kevin posłusznie wziął nieprzytomną Gwen na ręce.
- A Ty co zamierzasz? – spytał.
- A ja… – zaczął kręcić tarczą Omnitrix’a – postaram się przemienić w Way Biga, albo chodziaż w Gigantozaura i zajmę się tym kosmitą. Zabierz ją do szpitala, albo, albo… no nie wiem… – przyznał zielonooki.
- Wątpię, by tam jej pomogli. – mruknął szatyn pod nosem i wyszedł z jaskini. Szatyn usłyszał dziwny dźwięk i ujrzał zielone światło, domyślił się, że to sprawka jego młodszego przyjaciela. Gdy odszedł na może 5-6 metrów jego rudowłosa dziewczyna ocknęła się.
- Co jest? – spytała słabym głosem – Pamiętam tylko, że coś wciągnęło mnie do środka i musiałam o coś walnąć. – dodała.
- Nic więcej nie pamiętasz? – zadał jej pytanie wystraszony.
- Tylko to, że o coś uderzyłam głową, bo strasznie mnie boli. – odpowiedziała mu wolno. – Gdzie Ben? – spytała nie widząc swojego kuzyna w pobliżu.
- Został w jaskini, walczy. – wyjaśnił posłusznie. Nie miał już siwego pancerzu, a był w ludzkiej postaci.
- Zostawiłeś go samego?! – nie mogła uwierzyć. – Musimy tam wrócić! – postanowiła nie pytając swojego chłopaka o zdanie.
- Nie możemy! – krzyknął szybko i niewyraźnie, tak że dziewczyna ledwo go zrozumiała.
- Bo? – spytała dość zjadliwie.
- Jesteś teraz zbyt słaba, ten kosmita pokiereszował Ci rękę, a z resztą sama mówiłaś, że boli Cię głowa. – objaśnił spokojnym lecz zmartwionym głosem.
- Co? – zadała pytanie zaskoczona.
- To co słyszałaś. – odpowiedział.
- Ten kosmita pokiereszował mi rękę i krwawię, tak? – była w głębokim szoku.
- Tak. – powiedział troskliwie. – Nie pójdziesz tam z powrotem. – dodał.
Do zielonookiej powoli zaczęło docierać, że ta lepka, wciąż ciepła maź, którą czuje na swojej lewej ręce to krew, połyskująca w świetle księżyca…
W tym samym czasie Ben zaiekle walczył z kosmitą jako Diamentogłowy, bestia chyba już nie miała siły żeby walczyć, bo każdy z jej ataków był coraz słabszy i miała opóźnioną reakcję ruchową. Ben cieszył się z tego, bo to mu ułatwiało walkę.
Bohaterowie[]
Wrogowie[]
- Nieznany gatunek kosmity
Wiadomość od Autorki[]
- No, w końcu jest.
- Mam nadzieję, że się podobało. :D
- Sama jestem w szoku, że fabuła jest taka długa O.o